środa, 22 stycznia 2014

Między graczem a grą, czyli bestiariusz z przymrużeniem oka - Mama

W życiu każdego gracza przychodzi moment, w którym między nim a komputerem, staje kobieta. Stan dzisiejszej wiedzy wyróżnia co najmniej dwa gatunki kobiet, a ich siła uzależniona jest od wieku grającego.W latach młodzieńczych jest nią przeważnie Mama.


Mama -  najpotężniejsza forma kobiety, której pokonanie graniczy z cudem i nawet kilkumiesięczne bicie levelu zda się na niewiele. W tym starciu mały Jaś Kowalski jest bez szans, przynajmniej dopóki nie skończy szkoły i uda się na studia (gorzej, jak wybierze uczelnie w rodzinnej miejscowości...). Mamy niezbyt znają się na komputerach, a gry uważają za ucieleśnienie demonicznego zła i marnotrawstwo czasu.


Mama-berserk wpada w szał bitewny
Mama bywa szczególnie niebezpieczna w kilku sytuacjach dnia: gdy wraca z pracy, w godzinach 22-23 kiedy udaje się na spoczynek oraz czegoś od nas potrzebuje. Najczęstszy scenariusz wygląda następująco: Rodzicielka zastaje swą pociechę przyklejoną do monitora i wówczas rozlega się potężny okrzyk bojowy, a grającego oblewa zimny pot, włosy stają mu dęba i dostaje gęsiej skórki. W translacji na język polski (w zależności od przekazów ) brzmi to "odrobiłeś lekcje?", "wyniosłeś śmieci?" lub "kończ, już późno". Nie pomogą żadne tłumaczenia, przytakiwanie, a najgorszym co można zrobić to wejście w dyskusję. Mamy posiadają wrodzoną odporność na zaklęcia oczarowania oraz bardzo wysoki poziom wykrywania kłamstw. Stawianie oporu wprowadza mamę w szał bitewny i kończy się przeważnie przecięciem kabla od internetu bądź monitora albo połamaniem kilku płyt z grami. Nieco szczęśliwsza i łagodniejsza wersja to zabranie przewodu zasilającego i rzucenie legendarnym "masz szlaban!". Jedyne co graczowi pozostaje to uznać jej wyższość i udać się do podstępu, ale o tym za chwilę.

Inną z często spotykanych taktyk Mamy jest wkraczanie do dziecka z dowolną prośbą, pytaniem i powtarzanie tej czynności średnio co 5 minut. Ma to na celu maksymalne wku***enie i rozproszenie grającego, który właśnie traci kolejną wieżyczkę w LOLu. Tłumaczenie, że tego nie da się wyłączyć, że teraz nie mam czasu spotykają się z całkowita ignorancją i niezrozumieniem. Co odważniejsi próbują się ratować czarem "zaraz", lecz jest on na dłuższa metę nieskuteczny i przedłuża agonię nieświadomego swego losu grającego, finalnie doprowadzając do kolejnego rozbudzenia gniewu mamy-berserkera.

Niektóre mamy zamiast stawiać na brutalną siłę, zdecydowały się rozwinąć nieco bardziej wysublimowane metody. Mama-skrytobójca atakuje przeważnie po zmroku, wkradając się do pokoju, gdzie dziecko mając słuchawki na uszach, radośnie skacze po grzybkach w Mario. Ukryta w cieniu, zbliża się do skupionego gracza i w najmniej spodziewanym momencie oznajmia z finezją silników startującego Jumbo-Jeta , żeby "gasił komputer, bo już późno", przyprawiając ofiarę o zawał serca i zapewniając kolejna bezsenną noc.


Mama-mag
Natomiast Mama-mag działa w zupełnie inny sposób. Ze względu na niską siłę nie ryzykuje bezpośrednich starć i koncentruje się na rozwoju umiejętności magicznych, z których szczególnie jedno jest bardzo niebezpieczne, a efekty jego działania trwają nawet do kilku tygodni. Dzierżąca kostur mama, wkracza do jego siedziby inklinuje tam zaklęcie "sprzątania". W ciągu chwili, wszystkie znajdujące się w kontrolowanym nieładzie płyty, pady i inne przybory trafiają do losowo i nielogicznie przydzielonego miejsca, a sam pokój znowu wygląda jakby był świeżo oddany do użytku. W przypadku gdy gracz zdesperowany wielogodzinnym poszukiwaniem swoich rzeczy decyduje się na ryzykowny i rozpaczliwy kontakt z mamą-magiem, zostaje szybko stłamszony odpowiedzią "niczego takiego nie ruszałam". 

Znane są nieliczne sposoby na oszukanie bądź zminimalizowanie strat spowodowanych atakiem Mamy. Oczywistym jest, że w otwartej walce jest się bez szans, dlatego najprościej jest zwyczajnie wykonywać wszelkie polecenia, co niestety wiąże się, z niemal zerowym czasem gry. Wieczorami, należy prowizorycznie rozścielić łóżko i wyczekiwać patrolu mamy, a kiedy ten nastąpi, udawać, że właśnie się zasypiało. Następnie odczekać chwilę i kiedy mama odejdzie, można cieszyć się całą nocą ciśnięcia w giery.
Niektórzy radzą aby wykorzystać nieumiejętność obsługi komputera i od czasu do czasu pomóc w wysłaniu maila, znalezienia przepisu itp., lecz stracimy na tym tylko czas, a mama i tak znajdzie sobie powód, by stanąć między graczem a grą.

Wśród niektórych, krążą pogłoski, jakoby istniały mamy przyjazne graczom. Mają one rzekomo nie tylko nie przeszkadzać w delektowaniu się grą, ale także ogarniają podstawowe funkcje komputera i same grają (!!!) Jednak jak do tej pory, nie spotkano ani jednego świadka, który potwierdziłby te rewelacje. Gdzieś na granicach internetów istnieją jedynie nieliczne wizualizacje tego mitycznego stworzenia:

mama grająca z dzieckiem, wizja artysty

Ps. Wymienione w tekście sytuacje są jedynie fikcją literacką i zdecydowanie nie nic wspólnego z moją mamą ;)   

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Na potęgę posępnego czerepu!


Gdybym trafił na tę grę niecałe dwie dekady temu. zapewne od komputera trzeba byłoby mnie odrywać granatem. Podobnie jak teraz, a wszystko za sprawą klasycznej "chodzonej" nawalanki z He-manem w roli głównej.


Niewielka, ważąca zaledwie kilkadziesiąt megabajtów produkcja pozwala graczowi na przemierzanie krain Eterni i walkę ze sługami jednego z moich ulubionych czarnych bohaterów - Szkieletora. Na starcie otrzymujemy do wyboru cztery grywalne, dobrze znane postacie; są to tytułowy He-Man oraz Wojownik (w wersji ang. Man-at-arms), Czarodziejka (Sorceress) i Orko. Nie mogło oczywiście zabraknąć Cringera, wiernego towarzysza księcia Adama, który z tchórzliwego tygrysa, przemieniał się w siejącego spustoszenie Bojowego Kota. Jest to aż cztery i jednocześnie tylko cztery postacie, ale mając na uwadze, że jest to nieoficjalna produkcja, tworzona przez fana, nie można zbytnio narzekać. 

Gra oferuje tryb treningu oraz standardowy "story mode", który składa się z 9. poziomów oraz walkę z bossem.

Niestety tu pojawia się jedyny poważny minus gry - autor nie postarał się o żadne wprowadzenie, intro, chociaż krótką notkę informującą o fabule.Co jakiś czas na początku planszy widzimy tylko śmiejącą twarz Szkieletora i przebiegającego Bestię, i tyle. Argument, że jest to gra indie, w wersji demo i robiona przez jedną osobę, zwyczajnie mnie nie przekonuje. Mam nadzieję, że jeżeli projekt nadal będzie rozwijany, element ten zostanie dodany. Zwłaszcza, że nie każdy pamięta, skąd wziął się He-man i kim jest jego arcywróg. Czyli przez całą grę gonimy w prawo, nie wiedząc dlaczego i pytając Przepraszam, którędy w lewo?  



Jeżeli chodzi o samą rozgrywkę to tutaj jest cudownie - biegniemy wybranym przez nas bohaterem i naparzamy hordy przeciwników oraz uwalniamy więźniów (nie wiem co to za ludki) z klatek (a bardziej żelaznych skrzyń lub brył lodu, w zależności od poziomu), używając do tego minimalną liczbę klawiszy - strzałki, skok i atak. Istnieje kilka ciosów specjalnych (np. rzut mieczem) oraz możliwość przywołania Kota Bojowego, który pomaga nam w walce. Czysta prostota; nie ma żadnych power-upów, skillów czy bonusów. Po prostu brniemy przez poziomy i z radością tłuczemy jak opętani w klawisz ataku. Kilka poziomów spędzamy na grzbiecie Cringera, w pozostałych przemierzamy Eternię pieszo. Co jakiś czas trafiamy na utrudnienie w postaci wybuchających min, wieżyczek strzelniczych, próbującej nas zgnieść wielkiej pięści itd. Gdy stracimy trochę energii, możemy ją podładować zbierając kryształy, które pojawiają się dość często - nie udało mi się zginać ani razu, a rozgrywka nie należy do najtrudniejszych.Ponadto, gra obsługuje do czterech padów, dzięki czemu można uciąć sobie partyjkę ze znajomymi. 

Grafika mimo, że prosta, to cieszy oko. Gdyby gra ukazała się w latach 90. niewątpliwie budziłaby podziw, obecnie, też nie jest najgorzej, nawet gdy ustawimy ją na pełny ekran. Tekstury i animacje postaci wyglądają jak żywcem wyjęte z kreskówki (w której animacja postaci zawsze pozostawiała wiele do życzenia, zwłaszcza podczas biegu bohaterów). Poziomy jak nie budzą większych zastrzeżeń, tła są zróżnicowane i kolorowe, zdecydowanie wystarczające jak na naparzankę.




O oprawie dźwiękowej powiedzieć wiele się nie da - jest kilka niczym nie wyróżniających się odgłosów walki i tyle oraz muzyka, którą wynalazł na  (i tu biję internetowi pokłony) kanale youtube związanym z He-Manem. Wszystko brzmi przyzwoicie, ale bez większego szału.

Z racji, że jest to tylko niepełna, demonstracyjna wersja, można "He-Man" wybaczyć pewne braki oraz jej błędy. Z pewnością nie jest to pozycja dla osób, które poszukują gry na długie godziny. Jeśli jednak szukamy czegoś na chwilę to spisze się ona idealnie. Jest krótka, szybka i pomimo delikatnej monotonii wciąga jak cholera. Jest prosta i niewymagająca, jednocześnie spełnia idealnie swoje zdanie - bawi i sprawia frajdę, czego nie zawsze da się powiedzieć o dzisiejszych topowych produkcjach oraz przypomina lata kiedy tego typu gry przeżywały swój złoty okres.

+ Kot-Bojowy!!!
+ prostota
+ niesamowicie grywalna

- brak fabuły
- za krótka

Werdykt: Warto!


Jeżeli zainteresowałem Cię gierką - można ją pobrać tutaj